Produkty odzwierzęce są bardzo ważne w diecie człowieka, ze względu na to, że dostarczają pełnowartościowego białka oraz witaminy z gr B, gdzie szczególną uwagę trzeba zwrócić na witaminę B12, której nie znajdziemy w żadnych innych produktach. Stojąc w długich kolejkach na stoiskach mięsnych, nie wiadomo co wybrać, wśród tak szerokiej gamy wędlin i szynek. Ale czy wiemy co się w nich kryje??
Robiąc listę zakupów dla jednej z moich pacjentek, chciałam znaleźć godną polecenia szynkę, polędwicę, która mogłaby być stałym komponentem jej diety. Osobiście nie przepadam za tymi wyrobami i ich unikam, z wyjątkiem okolicznościowych imprez. Z tego względu, wstyd się przyznać, ale nigdy nie interesowałam się “co w nich tak naprawdę siedzi”. Przeraziłam się ! Dlaczego?
Nie patrząc na cenę, chciałam znaleźć wędlinę bez zawartości wzmacniacza smaku czy substancji konserwującej, lecz ku memu zdziwieniu, takiej nie znalazłam. Poniżej przykłady.
Czy naprawdę chcemy jeść te wszystkie substancje dodatkowe?? Oczywiście mogą one być dodawane, co jest regulowane przez Ministerstwo Zdrowia, ale sam fakt spożywania tylu związków na raz. Sięgając po mięso, chce dostarczyć organizmowi białka i witamin z grupy B oraz składników mineralnych głównie żelaza, a nie tylko sztucznych substancji… Zauważmy również, że chcąc zaoszczędzić, zaopatrujemy się w szynkę, która w swym składzie zawiera najwięcej wody, a samego mięsna jest w niej bardzo niewiele. Myślimy, ze jemy zdrowy posiłek, nie wiedząc, że pod przykrywką pięknie wyglądającego plastra szynki, kryję się “morze” innych substancji, a samego mięsa może z 20-30 %..
Azotyn sodu- obowiązkowy konserwant wędlin Azotyny (azotany III) dodaje się do wyrobów mięsnych w postaci mieszanki peklującej w celu zabezpieczenia przed rozwojem bakterii tlenowych, ograniczenia wytwarzania toksyny Clostridium botulinum oraz nadania przetworom mięsnym odpowiedniej barwy i zapachu. Najczęściej do wędlin dodawany jest azotyn sodu, oznaczony symbolem E250. Maksymalne dopuszczalne spożycie tych związków wynosi zaledwie 0,07 mg na kilogram masy ciała, a ma to związek z możliwością tworzenia N-nitrozoamin, które są rakotwórcze i mutagenne dla zwierząt. Azotyny ulegają rozkładowi przez sok żołądkowy, a powstałe tlenki azotu są wchłaniane do krwi. Nadmierne spożycie azotynów może skutkować wystąpieniem methemoglobinemii, która objawia się sennością, bólami brzucha, spadkiem ciśnienia krwi, przyspieszeniem czynności serca oraz zmianami neurologicznymi. Ponadto azotyny przechodzą przez barierę krew-łożysko, oddziaływując toksycznie na rozwijający się płód. Udowodniono również, że powodują zmiany w funkcjonowaniu tarczycy i układu nerwowego oraz wykazują niekorzystny wpływ na wykorzystanie witaminy A i beta karotenu.
A co z jakością handlową tych wyrobów?
Otóż z przeprowadzonej kontroli w latach 2009-2013 wykazano szereg niedogodności co do jakości wyrobów mięsnych. Badania laboratoryjne potwierdziły, iż ilość partii produktów niespełniających deklaracji producenta jest z roku na rok coraz większa. Dotyczy to m.in zawartości wody, białka lub rodzaju surowca pobranego do produkcji. Problemem jest też nieprawidłowe oznakowanie tych produktów, a szczególnie zatajanie całkowitego składu danego produktu. W latach 2009-2013 dotyczyło to szczególnie związków tj. azotyn sodu, glutaminiam monosodowy, mięso oddzielone mechanicznie, skórki, sól, karagen.
Szynka domowa, tradycyjna, starowiejska…..
Fascynujące są nazwy wędlin, które zachęcają klienta do do ich kupna np. staropolska, tradycyjna, domowa, starowiejska. Musimy wiedzieć jednak, że nazwa nie odzwierciedla jakości wędlin ani metody ich produkcji. Szynka tradycyjna w swoim składzie, oprócz mięsa ( które wcale nie musi być wysokiej jakości) zawiera szereg chemicznych substancji dodatkowych… Nazwa zamiast informować klienta o cechach wyrobu, wprowadza najczęściej w błąd.
Mimo wielu głośnych “akcji” na temat jakości mięs, przetwórstwo mięsne to wciąż szereg zakłamań. Kupując mięso w hipermarketach nigdy nie możemy być pewni co do ich świeżości. To smutne, iż rynkiem żywności wciąż najczęściej rządzi pieniądz, a nie bezpieczeństwo i zdrowie konsumentów. Bądźmy czujni i nie dajmy się oszukać. Czytajmy etykiety, pytajmy ekspedientkę o informację zawarte na etykiecie danego produktu mięsnego, gdyż ma ona obowiązek nam ją pokazać. Co do zawartości etykiet, musimy wierzyć, że producent jest uczciwy i “mówi” nam prawdę, bo w przeciwnym wypadku nie mielibyśmy co zjeść.
Literatura: Brzozowska A., 2010, Toksykologia żywności, Wydawnictwo SGGW, Warszawa, 211-215 Majchrzak B, Wiedza i jakość 2013, Jakość handlowa wędlin w Polsce na podstawie wyników kontroli IJHARS w latach 2009-2013, nr 5
Cześć! Jestem Angelika. Zawodowo dietetyk i technolog żywności.
Prywatnie szczęśliwa mama i żona.
Dietetyka to nie tylko moja praca, ale wielka pasja!
Miło mi, że do mnie wpadłaś/eś! Mam nadzieję, że pokochasz zdrowe odżywianie, tak samo, jak ja!